Mam taką swoją prywatną listę tematów, których nie lubię poruszać podczas lekcji, a których z różnych względów nie mogę i w sumie też nie chcę pominąć. Macie podobnie?
Na mojej liście od lat królują środowisko naturalne, ekologia i nieokreślone tudzież określone przedimki. Już słyszę głosy oburzenia, że przecież są gorsze tematy. Być może. Ja natomiast niezmiennie odczuwam palpitacje serca i nerwowo drga mi brew, gdy wiem, że zbliża się TEN konkretny temat. Próbowałam stworzyć podobną listę dotyczącą uczniowskich upodobań, ale zarzuciłam ten pomysł z uwagi na to, iż to, co mierzwiło jedną grupę, drugą wprawiało w niekłamany zachwyt. Zdarza mi się pracować z grupami, które w każdym poruszanym na lekcji temacie znajdą coś dla siebie i z wypiekami na twarzy, niczym króliczki Duracell, czekają na lekcyjny rozwój sytuacji, a także z takimi, które jęczą i przewracają oczami, jak tylko zobaczą, że biorę do ręki podręcznik lub zapytam: „How are you doing today?”. Ale wiecie co? Każdy temat DA się zrealizować. Naprawdę. Oto moje patenty!
POLECAMY
- Odpowiednie podejście. Moje, a nie uczniów! Jeśli przyjdę na lekcję w podłym humorze, ciskając gromy z oczu, albo będę ostentacyjnie okazywała im swoje znudzenie i zniecierpliwienie, to uwierzcie mi, że neurony lustrzane zadziałają szybko i uczniowie przejmą moje podejście i pozę. Praca nauczyciela to bycie trochę aktorem i trochę animatorem kultury. Granie jest zatem mile widziane przez uczniów, a z doświadczenia wiem, że i mnie ono bardzo pomaga w chwilach, kiedy ciężko mi z siebie wykrzesać coś więcej niż tylko burknięcia pod nosem. Więc zamiast powtarzać sobie po raz tysięczny, że nienawidzę rozmawiać o ekologii (chociaż na co dzień żyję z nią za pan brat, naprawdę!) to uśmiecham się szeroko i mówię głośno, że to ciekawy temat! Projektuję pozytywne myśli i nastawienie… To naprawdę działa!
- Dbam o pozytywne relacje z moimi uczniami, gdyż wierzę w to, że bez tego nie zadzieje się żaden konstruktywny proces edukacyjny! Uczyłam kiedyś klasę, której przyznałam się do swojej niechęci dotyczącej ekologicznych tematów i kiedy nieubłaganie zbliżaliśmy się do kolejnego rozdziału w podręczniku, który obfitował właśnie w ekologiczną tematykę, uczniowie sami powiedzieli: „Teacher, damy radę! I pani też da!”. I tak też było. Śmiałam się, że dbają o mój dobrostan psychiczny, gdyż widać było ich zwiększone wysiłki i dużo większe zaangażowanie niż dotychczas. Czy byłoby to możliwe, gdybyśmy mieli tylko poprawne czy wręcz chłodne relacje? Nie sądzę.
- Nieustannie sonduję i badam moje grupy po to, aby dobrać aktywności lekcyjne do uczniów, a nie odwrotnie. Sprawia mi to przyjemność i daje ogromną satysfakcję, bo z każdą grupą pracuję zupełnie inaczej. Zdarzają mi się różne grupy:...