Co jakiś czas trafiam w mediach społecznościowych na dyskusje dotyczące zasadności tworzenia w szkołach laboratoriów językowych. Opinie, jak to zwykle bywa, są bardzo podzielone. Zwolennicy tych laboratoriów jako zaletę wskazują między innymi dostęp do nowoczesnego sprzętu czy pracę ze słuchawkami, która umożliwia uczniom większe skupienie podczas rozmów w parach czy mniejszych grupach. Przeciwnicy wskazują głównie na szybkie psucie się sprzętu oraz stwarzanie sztucznych warunków do przeprowadzania ćwiczeń ze słuchu. Wszak podczas Egzaminu Ósmoklasisty uczniowie będą musieli wysłuchać nagrań bez słuchawek i dźwięk nie będzie wyizolowany.
Jako czynny użytkownik laboratorium językowego oraz nauczyciel, który bardzo zabiegał, aby w szkole, w której pracuję, takie laboratorium powstało, postanowiłam zabrać głos w tej dyskusji i przedstawić problem z własnego doświadczenia, a więc z perspektywy nauczyciela, który uczy zarówno klasy ogólne jak i klasy dwujęzyczne, a w laboratorium językowym spędza kilka godzin dziennie.
Celem niniejszego artykułu nie jest przekonanie Cię do tego, abyś w 2020 r. postawił sobie za punkt honoru stworzenie laboratorium językowego w swojej szkole czy abyś rozpoczął starania o środki finansowe, które umożliwią Ci stworzenie takiego miejsca w szkole. Chciałabym jedynie przedstawić Ci, jak wygląda moja i moich uczniów codzienna praca w laboratoryjnej sali lekcyjnej, a Ty wyciągnij wnioski i samemu podejmij decyzję, czy chcesz spróbować, czy jednak nie jest to zupełnie Twój styl pracy. Zapraszam do lektury!
Z laboratorium językowym, tak jak zapewne większość nauczycieli języków obcych, zetknęłam się na studiach, a dokładnie przy okazji zajęć z wymowy. Setki wysłuchanych nagrań i uzupełniających je ćwiczeń, setki przeprowadzonych i nagranych dialogów, mrożące krew w żyłach zaliczenia skrzętnie zapisywane w specjalnym folderze przez wykładowcę, abyśmy mogli ich później odsłuchać i szczegółowo przeanalizować… W tym czasie słuchawki były moimi najlepszymi przyjaciółmi, a ja zakładałam je na uszy od razu po zajęciu miejsca przy swoim stanowisku. Dobrze wspominam ten okres. Wiele się nauczyłam. Mocno wierzę w to, że prawidłowa wymowa jest bardzo istotnym elementem skutecznej komunikacji i przywiązuję do niej dużą wagę w procesie kształcenia moich uczniów. Obserwując jako metodyk zajęcia innych nauczycieli, wiem, że w wielu szkołach wymowa jest przez nich traktowana po macoszemu, a sami nauczyciele skupiają się jedynie na pisaniu, pomijając udoskonalanie sprawności mówienia. Nie wprowadzają uczniów w jej arkana, być może samemu mając w tym zakresie małą wiedzę i umiejętności.
Chciałam stworzyć w szkole takie miejsce, które nie tylko w większym stopniu umożliwi mi realizację programu napisanego przeze mnie specjalnie dla moich uczniów z klas dwujęzycznych, zapraszającego ich w głąb świata wymowy brytyjskiej, ale także nada pewną rangę tym zajęciom.
Plan moich działań wyglądał następująco:
POLECAMY
1 krok
Podzieliłam się swoim pomysłem z dyrektor mojej szkoły, która jest świetnie zorganizowanym menedżerem. Pani dyrektor po wnikliwym przeanalizowaniu wszelkich możliwych źródeł dofinansowania zaproponowała, abyśmy wspólnie napisały wniosek na inwestycję z budżetu obywatelskiego. Dalej wszystko przebiegło zgodnie z procedurą i... udało się! Nasz projekt wygrał! Była to najbardziej mordercza część całego przedsięwzięcia. Wyliczenia, tabele, rozpiski. Dla mnie było to pierwsze zetknięcie się z pisaniem wniosku. Dla dyrektor szkoły, w której pracuję, kolejne już takie doświadczenie. Jeśli zdecydujesz się skorzystać z dobrodziejstw budżetu obywatelskiego, to polecam przymierzyć się do napisania projektu z kimś, kto ma już w tej materii doświadczenie. Będzie łatwiej i mniej zniechęcająco. Na rynku funkcjonuje kilku producentów pracowni językowych, więc rozsądnie jest zapoznać się z ich ofertą i wybrać taką, która najbardziej spełni Twoje oczekiwania.
2 krok
Rozpoczął się remont sali, który trwał przez całe wakacje i zakończył się w ostatnim tygodniu sierpnia. Dopieściłam salę różnymi drobiazgami i razem z innymi koleżankami uczącymi języków obcych zostałam przeszkolona przez przedstawiciela firmy, która wyposażyła nam salę. Szkoleniowiec wielokrotnie powtarzał, że odkryjemy poszczególne funkcje podczas bieżącego użytkowania sprzętu, częstokroć metodą prób i błędów. I miał rację. Szkolenie wiele nie wnosi, bo nawet do końca nie wiedziałam, jakie pytania mogę czy wręcz powinnam zadać. Oprócz możliwości kontaktu z przedstawicielem firmy mam także dostęp do instrukcji umieszczonej na pulpicie ekranu, więc czułam i czuję się bezpiecznie.
3 krok
Z uwagi na to, iż szkoła, w której pracuję, jest bardzo dobrze wyposażona (tablice interaktywne, rzutniki itp. znajdują się w każdej sali lekcyjnej), nowością dla moich uczniów były jedynie stanowiska ze słuchawkami. Stoły ustawione w podkowę dają uczniom możliwość stałego kontaktu wzrokowego, a mnie, w razie konieczności, komfort indywidua...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Horyzonty Anglistyki"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!