Ostatni hit filmowy pt. Gambit królowej okazał się jednym z najlepszych seriali ubiegłego roku. Krótka, 7-odcinkowa miniseria przedstawia historię osieroconej Beth Harmon, która daje się poznać jako niezwykle utalentowana szachistka.
Z jednej strony jest to dość mroczna produkcja, lecz z drugiej ciepła i utrzymana w stylu feel good, po której odczuwa się zdecydowanie pozytywną energię i radość życia. Dlatego, po obejrzeniu serialu, aż samemu chce się chwycić za szachownicę i rzucić w wir rozgrywek ze znajomymi. Nic więc dziwnego, że w istocie tak właśnie się stało. The Guardian podaje, że światowe zainteresowanie szachami stało się największe od dnia, w którym Bobby Fischer pokonał Borisa Spasskiego w Rejkiawiku w 1972 r. A wiceprezes Polskiego Związku Szachowego – Maciej Cybulski przyznaje, że boomowi na szachy w dużym stopniu pomogła też pandemia. Gdy wiosną ubiegłego roku wprowadzono lockdown, szachy były chyba jedyną dyscypliną sportową, którą można było uprawiać bez wychodzenia z domu. Aktualnie, portale, które umożliwiają grę w szachy przez internet, notują rekordy wejść. Choć z roku na rok miały tendencję wzrostową, to, co się dzieje obecnie, przekracza najśmielsze oczekiwania.
POLECAMY
Według Cybulskiego Gambit królowej nie tylko przyczynił się do wzrostu popularności szachów, ale zmienił do nich podejście, bo serial przede wszystkim łamie niektóre stereotypy dotyczące szachistów i samych szachów. Nie jest to nudna gra i jest w niej bardzo dużo emocji. Choć nie widać ich na zewnątrz, w głowie każdego zawodnika toczy się prawdziwa burza.
Generalnie, gra w szachy jest ze wszech miar korzystna: kreuje intelekt, zwiększa aktywność umysłową, rozbudza twórcze zdolności i myślenie logiczno-wyobrażeniowe. Wszelkie posunięcia w sferze myśli i czynu, by zaszachować króla przeciwnika wyrabiają u graczy zmysł obserwacji, rozwijają pamięć, umiejętność abstrakcyjnego myślenia i rozwijają wyobraźnię przestrzenną. Dobroczynne skutki tej gry potwierdzają to, co wiemy w temacie połączeń neuronowych w mózgu i synchronizacji półkul mózgowych, czyli jak de facto przebiega uczenie się – że uczniowie aktywnie zaangażowani w nauczane treści lepiej rozumują, lepiej zapamiętują i potrafią tę wiedzę praktycznie wykorzystać. José Raúl Capablanca y Graupera – kubański szachista, trzeci mistrz świata w szachach powiedział, że w partii szachów logika i wyobraźnia muszą iść w parze, uzupełniając się wzajemnie.
Znajomy anglista już dawno temu wdrożył pomysł z wykorzystaniem szachów na swoich lekcjach i to z dwunastoletnimi graczami. Język obcy nie stanowił dla jego uczniów problemu, bo gra sama wyjawiała im znaczenie konkretnych słów i wyrażeń.
Wstępna znajomość figur szachowych i zasad ruchów umożliwiała dedukcję nowego słownictwa, a dzięki wyprowadzanym wnioskom jednocześnie mogli i rozumieć nowe kwestie gramatyczne i korzystać z własnych zasobów językowych. W tej sytuacji, dla dwunastolatków, umiejętność opisu i analizy gry w języku ojczystym wnosiła istotną pomoc dla komunikacji w języku docelowym, ale dla grup starszych i bardziej zaawansowanych można pokusić się o naukę zasad w języku angielskim. Poprzeczkę trzeba jednak stawiać z rozwagą i wyczuciem, gdyż zbyt duże trudności, z którymi uczeń będzie musiał się zmierzyć podczas wykonywania zadania mogą kompletnie zaburzyć motywację i zrujnować początkowy entuzjazm. W każdym razie, promowanie nauki języka angielskiego przez szachy jest motywujące zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych graczy.
Ale celem lekcji z użyciem szachów nie jest, wbrew pozorom, nauczenie gry z użyciem języka angielskiego. Celem jest uczenie języka poprzez grę w szachy...