Tytuł mojego artykułu nawiązuje do szkolenia Iwony Rosiak zorganizowanego online w czasie pandemii: „Pokaż mi, że potrafisz! – Ocenianie to nie musi być wyzwanie” (PEARSON). W odpowiedzi na pytanie o cel oceniania uczniów, pojawiła się błyskotliwa odpowiedź: oceniam, bo doceniam. Mnie zaś nasunął się kolejny bon mot: co doceniam, gdy oceniam. Wydaje mi się, że początek roku szkolnego to właściwy moment na spokojną nauczycielską refleksję nad tą istotną kwestią.
Dni jeszcze długie, baterie naładowane wakacyjną beztroską, a five o’clock z mrożoną herbatą na ukwieconym balkonie sprzyja rozmyślaniom i chęci zmiany utartych schematów; tym bardziej, że nieunikniony stres, związany z wynikami konkursów i egzaminów zewnętrznych, jest jeszcze na tyle daleko, by nie ograniczać myślenia o nauczycielskiej i uczniowskiej motywacji.
No właśnie, ocenianie zewnętrzne… To opiera się na filarach bezstronności warunków sprawdzania, dokładności punktowania, rzetelności i trafności metody sprawdzania oraz obiektywizmu (Niemierko, str. 170). W tej sytuacji uczeń nie jest oceniany za codzienną pracę, wysiłek, pokonywanie trudności i własnych słabości, zauważany przez nauczyciela postęp. Ocena nie jest też karą lub nagrodą. Egzaminator ocenia ucznia, nie znając jego historii i doświadczenia. Ewaluuje osiągnięcia zero-jedynkowo w ramach wytyczonych kategorii wymagań ogólnych i szczegółowych: uczeń znajduje, określa, wyraża, stosuje, rozumie, potrafi.
Nie oznacza to bynajmniej, że codzienne ocenianie ucznia to nauczycielskie widzimisię. Jednak podejście do całościowego rozwoju młodego człowieka powinno być w szkole zawsze dobrem nadrzędnym. A odpowiedź o cel oceniania – głównym punktem każdego PZO, przedmiotowych zasad oceniania. Ocenianie wynika rzecz jasna z reguł szkolnej pracy – nauczyciele muszą pracować w oparciu o Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej, a to w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów zakłada stopnie według znanej nam skali 1–6. Pozwolę sobie wkleić odpowiedni paragraf:
§ 7. 1. Począwszy od klasy IV szkoły podstawowej, roczne i końcowe oceny klasyfikacyjne z zajęć edukacyjnych ustala się w stopniach według następującej skali: 1) stopień celujący – 6; 2) stopień bardzo dobry – 5; 3) stopień dobry – 4; 4) stopień dostateczny – 3; 5) stopień dopuszczający – 2; 6) stopień niedostateczny – 1. 2. Pozytywnymi ocenami klasyfikacyjnymi są oceny, o których mowa w ust. 1 pkt 1–5. 3. Negatywną oceną klasyfikacyjną jest ocena, o której mowa w ust. 1 pkt 6.
Statut każdej szkoły zawiera wewnątrzszkolny system oceniania, w oparciu o który nauczyciele w zespołach przedmiotowych tworzą przedmiotowe zasady oceniania. Te zaś określają formy ocenianych aktywności, wagi oraz minimalną liczbę ocen w semestrze z danego przedmiotu.
PZO powinny być zbudowane na szczerej odpowiedzi na pytania o cel oceniania uczniów. Czy moje oceny nagradzają inteligencję i wrodzone talenty młodych ludzi i karzą za ich brak? Czy oceniam, by docenić uczniowski trud, wysiłek, staranie, wskazać obszary do wzmożonej pracy i źródła satysfakcji z osiągniętego już sukcesu? Czy też mój cel jest zgoła odwrotny – oceną chcę pokazać słabość ucznia, jego braki umiejętności, kompetencji, mierny charakter i zdolności? Czy z założenia wyniki odpytywania i testowania uczniów traktuję jako wskaźnik moich metod dydaktycznych i właściwego rozpoznania stylów oraz strategii uczniów, czy też raczej z niejako wątpliwą generacyjną satysfakcją utwierdzam się w lenistwie i ograniczeniach cyfrowego pokolenia? W skrócie – wolę kij czy marchewkę, widzę szklankę do połowy pustą czy pełną?
Na początek kilka słów kluczy, które wybieram do wejścia w temat z pęku pojęć, jakie w dyskusji i literaturze o ocenianiu pojawiają się, a są to: ocenianie jako takie (w tym ocenianie kształtujące), osobowość ucznia, podejście holistyczne i oczywiście cel. Nie będę wgłębiać się w skomplikowane meandry ogólnego modelu kształcenia, diagnostyki edukacyjnej i całej teorii pomiaru dydaktycznego. Dla przypomnienia warto czasem zajrzeć do fachowej w tym obszarze literatury z publikacjami profesora Bolesława Niemierko na pierwszym miejscu.
Dla porządku zamierzam wyjść od definicji wybranego przeze mnie pojęcia i podeprzeć się na nim w kontekście swojego nauczycielskiego doświadczenia. Zacznę więc od tytułowego oceniania. Ocenić to, jak definiuje Wielki Słownik Języka Polskiego PWN pod redakcją Witolda Doroszewskiego:
POLECAMY
- wydać opinię o kimś lub o czymś,
- określić rozmiar lub zakres czegoś,
- określić wartość materialną czegoś,
- postawić oceny uczniom w szkole.
Idąc krok dalej, ścieżką wytyczoną przez synonimy, zauważyć można dwojaki wydźwięk tego słowa. Ocenianie może mieć więc znaczenie pozytywne – jest bowiem ewaluacją postępu, zauważaniem i rozpoznaniem lub negatywne – bo to przecież opiniowanie i osądzanie. Zdaniem Bolesława Niemierko „ocena, czyli sąd wartościujący, będzie potraktowana nie tylko jako porównanie wyniku sprawdzania z wymaganiami, lecz także jako osobiste ustosunkowanie się nauczyciela do tego wyniku. Łączyć więc będzie elementy utylit...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Horyzonty Anglistyki"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!