W przeciwieństwie do robienia porządków, krzątanie się raczej niewiele wnosi. Czym bowiem w ogóle jest? To zbiór codziennych drobnych, niemal niezauważalnych czynności, które nie są tak efektowne jak sprzątanie. Właściwie niby nic nie znaczą, ale bez nich można by zginąć. Nierzadko dochodzę do wniosku, że lekcje języka angielskiego w ósmej klasie, praca z repetytorium przygotowującym uczniów do egzaminu, to właśnie taka językowa krzątanina. Jest to takie codzienne segregowanie, układanie, przestawianie pozbieranych przez lata nauki informacji, powtarzanie i utrwalanie zdobytych już, a czasem zawieruszonych w czeluściach pamięci, umiejętności.
Przecież gdyby dłużej nie ruszać porzuconych w różnych miejscach skarpetek, szalików, niedbale odstawionych kubków z niedopitą herbatą, to tu, to tam pozostawionych gazet, karteczek, nadgryzionych kanapek, zapomnianych ogryzków, niezaściełanych łóżek, niezmiecionych okruszków, przywiędłych listków parapetowych roślin, ich stosy urosłyby do niebotycznych rozmiarów. Porządki robi się raz na jakiś czas, by zmęczonym zapaść się w końcu z zadowoleniem w fotelu i podziwiać lśniące efekty swojej pracy. Krząta się zaś nieustannie, czego pies z kulawą nogą często nawet nie doceni.
POLECAMY
Uczniowie często mają wrażenie, że to „już przecież było”, „wiadomo”, coś jest tak proste, że nie warto poświęcić temu większej uwagi. Nierzadko też wydaje im się, że niewiele się na lekcji właściwie uczą. Rzeczywiście, językowa krzątanina dotyczy przede wszystkim materiału już wcześniej „przerobionego”. Uczeń nie ma więc satysfakcji, że poznał nową strukturę gramatyczną, np. kolejny tryb warunkowy, którym można zabłysnąć w jakieś konwersacji online, czy wzbogacił słownictwo nową listą słówek związanych, powiedzmy, z technologią lub ze zdrowiem, albo ciekawymi frazeologizmami, jakie można później z satysfakcją wyłapać w serialach i piosenkach. Raczej wydaje mu się, że ciągle ustawia na półce te same książki.
Rosnące braki w wiedzy
Tak trochę zresztą jest, jeśli te książki uporczywie się przewracają. A te książki to „drobiazgi”, uważane nierzadko przez uczniów za mało istotne, które mogą urosnąć do rozmiarów błędów językowych w otwartych zadaniach na egzaminie.
To kwestie typu: too/to, than/then, quiet/quite. A także ”błahostki”: so/such, there/it, liczba mnoga popularnych nieregularnych rzeczowników i formy dzierżawcze, jak i formy przeszłe nieregularnych czasowników, o ”s” na końcu czasownika w trzeciej osobie liczby pojedynczej w czasie teraźniejszym nie wspominając. |
A to wszystko rzeczywiście już było. Od pierwszej klasy.
A już kilka tygodni przed samym egzaminem lekcje języka angielskiego to jedna wielka krzątanina. Uzupełnianie luk, transformacje, tłumaczenia fragmentów zdań, praca z zadaniami w formacie egzaminu ósmoklasisty w repetytoriach, zeszytach ćwiczeń, broszurach, arkuszach z lat ubiegłych zdają się nie mieć końca. Podobnie jak rzekomo drobne, z punktu widzenia niektórych uczniów, poprawki w zadaniach na pisanie. Tymczasem brakujący przedimek, mylnie wstawiony przyimek, nieprawidłowy zaimek czy literówka zmieniająca znaczenie słowa mają ogromny wpływ na ocenę spójności i logiki wypowiedzi, o zakresie i poprawności środków językowych nie wspominając. Wydaje się znajome? A tym bardziej żmudne, monotonne, nudne?
A gdyby tak skorzystać z patentu z malowaniem płotu z Przygód Tomka Sawyera? Oczywiście nie mam tu na myśli wyręczania uczniów w wykonywaniu uciążliwych ćwiczeń. Chodzi mi raczej o taki sposób przedstawienia zadań, aby stały się one bardziej atrakcyjne, angażujące i motywujące.
Zabierzmy się więc do krzątania z definicjami trzech angielskich tłumaczeń i wybierzmy najbliższe swojej szkolnej sytuacji znaczenie.
- bustle around/about/in to move around and do things in a quick, busy way
- busy oneself to make or keep yourself busy; to occupy oneself with work or activity
- potter about/around sth to spend time in a pleasant, relaxed way often doing small jobs in your house
Krzątanina pierwsza
too/to than/then
Potencjalnie niewinne zastąpienie samogłoski, które zupełnie zaburza zamierzony sens. Zdarzyć może się każdemu, szczególnie uczniowi pracującemu w pośpiechu, roztargnieniu i stresie. To też wielki koszmar dyslektyków. Przecież błąd ortograficzny, który zmienia znaczenie wyrazu, jest błędem językowym i brany jest pod uwagę w ocenianiu poprawności językowej.
Warto chwytać się różnych sposobów (ciekawie pisze o tym w jesiennym numerze „Horyzontów Anglistyki” Barbara Skrok w artykule The Art Of Teaching Grammar to Dyslexic Students) z nadzieją, że znajdzie się jakiś prawdziwie skuteczny dla konkretnego ucznia. I tu bardzo pomocna może się okazać wyobraźnia. Na przykład można obrazowo zwrócić uczniom uwagę, że to...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Horyzonty Anglistyki"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!