Mówi się, że koło to kształt idealny. Czy może być równie doskonałym narzędziem prowadzenia lekcji językowej? Oczywiście! Co więcej – nie tylko lekcji językowej. Jak to działa?
Autor: Karolina Kępska
Teacher Trainer
Administrator zamkniętej grupy FB „Light my fire – nauczyciele języków obcych dla młodzieży”.
Od kilku miesięcy w głowach nauczycieli rozbrzmiewa głośno hasło „mediacja” w kontekście zadań egzaminacyjnych i wymagań do nowego, nadchodzącego egzaminu ósmoklasisty. Głośno powraca również temat stosowania języka ojczystego na zajęciach języka obcego. Choć język obcy wskazany jest w warunkach realizacji podstawy programowej jako język komunikacji w klasie (Dz. U. z 2017 r., poz. 356), przetwarzanie języka ojczystego zapisane jest w wymaganiach szczegółowych podstawy programowej.
Zjawisko gamifikacji od kilku lat staje się coraz popularniejsze, jednak wielu nauczycieli – szczególnie w Polsce – podchodzi do niego wciąż sceptycznie. Wątpliwości te rodzą się, ponieważ od lat powtarza się jak mantrę, że gry wideo szkodzą. Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu McMaster oraz z Uniwersytetu Rochester dowiedli, że gry komputerowe nie uszkadzają wzroku, a nawet mogą poprawiać percepcję wzrokową (Patenaude, 2016). Natomiast psycholog Simone Kühn odkrył, że gry komputerowe zwiększają liczbę szarych komórek, usprawniając obszary w mózgu, takie jak: orientacja przestrzenna, pamięć, planowanie i myślenie strategiczne, umiejętności motoryczne i wiele innych (Kühn, 2013). Jak więc dobrze wykorzystać te fakty?
Każdy zaczyna podobnie, czyli…
Przychodzisz entuzjastycznie do pracy pierwszego września, witasz się z nową klasą, słońce świeci, jesteś opalony, zrelaksowany, pełen energii i mocy na kolejny rok szkolny. Z wielką radością szykujesz rozkład materiału i wszystkich zagadnień, które wprowadzisz na swoich zajęciach. Do tego jeszcze Twoja głowa jest pełna nowych inspiracji i pomysłów na gry i zabawy. Już wiesz, że będziesz uczyć nowocześnie, a Twoi uczniowie będą zdyscyplinowani i zaangażowani od pierwszych zajęć. Tak przebiegają pierwsze tygodnie pracy. Robicie dużo i ciekawie, podajesz interesujące słownictwo i gramatyczne struktury w niecodzienny sposób, uczniowie dużo rozmawiają na lekcjach, jest komunikacyjnie i wesoło, tylko dni stają się coraz bardziej pochmurne, a uczniowie coraz mniej zaangażowani. Po miesiącu sprawdzasz wiedzę i… jak to? Nie zapamiętali wcale więcej, nie znają słownictwa, którego ich uczyłeś, i wcale cała klasa nie dostała piątek ze sprawdzianu. Jak to? Dlaczego? Brzmi znajomo?
Graj, zabawiaj, aktywuj, angażuj! W dobie nowoczesnych technologii, życia w pośpiechu i przelicznych dystraktorów, które odciągają uwagę ucznia, nauczycielom pracuje się dość trudno. Uczniowie nie słuchają, niechętnie czytają dłuższe teksty, wymagają, by każda lekcja była zabawą.
Już jakiś czas temu zaczęłam myśleć o sobie jak o marce. Nie jak o produkcie, bo uważam, że nikogo nie należy postrzegać przedmiotowo. Ale jak o marce, czyli unikalnym wyznaczniku mojej osoby na rynku pracy, w internecie, wśród znajomych, tych bliższych i tych dalszych. Przed erą mediów społecznościowych również byliśmy marką, jednak jej znaczenie było inne niż teraz. Doszłam do kilku wniosków, które warto mieć na uwadze, promując swoją firmę w sieci i nie tylko.
Choć dla wielu nauczycieli to wciąż wydaje się niedopuszczalne, lekcje języków powinny przypominać coraz bardziej lekcje wychowania fizycznego. Neurodydaktycy apelują – mózg uczy się w ruchu. W klasach, gdzie słychać dużo śmiechu i gwar edukacyjny, nie dyscyplinarny, rodzą się przyszli naukowcy, liderzy i profesjonaliści. Zadaniem nauczyciela w klasie nie jest poskromić i ułożyć swoich uczniów, a obudzić w nich pęd do wiedzy – ale jak wprawić kogoś w ruch, tym bardziej w pęd, siedząc w ławce?