Uczestnictwo w wielu ogólnopolskich projektach dla szkół (m.in. Szkoła z Klasą 2.0, Projekt z Klasą czy Szkoła Sukcesu), zamiłowanie do ścieżek edukacyjnych (m.in. „odwrócona klasa” czy „uczymy innych”) oraz całkowity „odjazd” na punkcie nowoczesnych technologii zaowocowały potrzebą znalezienia odpowiednich, bezpłatnych narzędzi, które ułatwiałyby mi tworzenie i organizowanie interaktywnych zajęć językowych. Lekcji, podczas których na jednej platformie będę mogła zamieszczać materiały edukacyjne, udostępniać prezentacje, tworzyć wirtualne klasy oraz angażować uczniów online. Te poszukiwania zaowocowały zaprzyjaźnieniem się z trzema fantastycznymi miejscami: Tes Blendspace, Nearpod oraz Pearltrees.
Zacznijmy od wyjaśnienia, czym jest lekcja z użyciem technologii. Śledząc internetowe fora nauczycielskie lub uczestnicząc w dyskusjach online, często spotykam się z sytuacją, gdzie lekcja cyfrowa oznacza dla nauczycieli lekcję od dzwonka do dzwonka „zapchaną” wymyślnymi ćwiczeniami interaktywnymi, quizowaniem oraz przeskakiwaniem z jednej strony WWW na drugą. Najlepiej, jeśli uczniowie siedzą przed komputerami lub mają do dyspozycji tablety najnowszej generacji, a nauczyciel zaznacza na tablicy kolejne „zaliczone” linki. O zgrozo!
Moje TIK-ające lekcje rozumiem zupełnie inaczej – technologia, platformy oraz wszystkie zadania interaktywne NIE są celem samym w sobie – są tylko narzędziem, drogą do osiągnięcia celu nadrzędnego, jakim jest jak najgłębsze zanurzenie się w języku angielskim oraz rozwijanie umiejętności potrzebnych w erze cyfrowej, w której przyszło żyć oraz funkcjonować zawodowo naszym dzieciom. Co z tego, że uczeń potrafi idealnie napisać CV w Wordzie – skoro nie potrafi „ubrać” tego dokumentu graficznie oraz wysłać do przełożonego z odpowiednią adnotacją. Po co młodemu człowiekowi szalony, kolorowy quiz z efektem „WOW”, skoro nie umie wyciągnąć wniosków i poprawiać swoich błędów? W jakim celu nauczyciel przeprowadza spotkanie, skoro na jego zakończenie nie pyta uczniów o feedback i nie pozwala im wyrazić swoich odczuć, obaw, wątpliwości czy pochwał? I na koniec – po co starać się i tworzyć kreatywne zajęcia przepełnione technologicznymi nowinkami, skoro nie wykorzystujemy możliwości komunikacji „w chmurze” i kończą się one wraz ze szkolnym dzwonkiem?
Jak już wspominałam, wraz z rozwojem mojego warsztatu pracy zarówno od strony metodycznej, jak i „narzędziowej” zaczęłam z poszukiwać narzędzi, które ułatwią (i uprzyjemnią) mi tworzenie zajęć interaktywnych. Chodziło o spotkania z technologią w tle, z dostępem do internetu i rzutnika, z możliwością skorzystania (nie zawsze koniecznie) z tabletów lub prywatnych telefonów moich uczniów. Tyle, jeśli chodzi o sprzęt. Następnym krokiem było odnalezienie miejsca, w którym będę mogła zebrać po kolei materiały, których zamierzam użyć na zajęciach (tekst, filmy, PDF, bezpośrednie linki do stron www, grafiki…), stworzyć wirtualne klasy i udostępnić materiały uczniom online. Najlepiej jeszcze, aby możliwa była interakcja z uczniem – żywa dyskusja, odpowiedź na pytania czy zrobienie szybkiej ankiety (niech żyje informacja zwrotna!). Kiedyś, aby przeprowadzić zajęcia, do których miałam kilka „załączników”, otwierałam zakładki i okienka, wklejałam linki do Worda, podawałam je na tablicy uczniom. Ale na szczęście to już historia starożytna. Cały czas używam Padleta (www. padlet.com) – tak, z nim można zdziałać (prawie) wszystko, ale funkcjonuje on w moim belferskim warsztacie raczej jako tablica korkowa online, „zbieracz” pomysłów czy uczn...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Horyzonty Anglistyki"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!