Autor: Anna Warszyńska
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez cztery lata pracowała na Uniwersytecie McGilla w Montrealu, gdzie również studiowała Creative Writing. W Polsce studiowała podyplomowo dziennikarstwo i filozofię (oba na UJ). Obecnie uczy w VIII Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie, gdzie realizuje autorską innowację pedagogiczną Mass-media in English-speaking Countries. Prowadzi też Klub Książki Anglojęzycznej. Uwielbia pracować metodą projektu ze swoimi uczniami.
Jak każdemu nauczycielowi języka angielskiego w szkole średniej, mnie również bardzo zależy na tym, aby młodzież jak najwięcej czytała w oryginale. Niezależnie od poziomu językowego naszych klas (w mojej szkole zawsze dzielonych na dwie grupy z racji ich liczebności), a właściwie klas wirtualnych (od kilku lat, w dobie dzienników elektronicznych, tak właśnie nazywamy nasze grupy językowe), zawsze przecież możemy dobrać odpowiedni poziom Graded Readers, prawda?… Brzmi prosto i łatwo, ale prosto i łatwo wcale nie jest.
Każdy z nas przyzna, iż warto nastolatków zachęcać do czytania. Nie ulega wątpliwości, że my – angliści – również się cieszymy, kiedy uda nam się namówić uczniów do skorzystania z oferty naszego szkolnego Klubu Książki Angielskojęzycznej, czy jakkolwiek ten nasz (lub biblioteczny) zbiór uproszczonych książeczek (na kilku różnych poziomach trudności) nazwiemy.
Przygotowując uczniów klas licealnych do matury ustnej z języka angielskiego, musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że opis zdjęcia, plakatu czy rysunku prawie zawsze myli się naszym uczniom z jego interpretacją, a są to przecież dwie zupełnie różne rzeczy. Tak też są one traktowane na maturalnym egzaminie ustnym, gdzie osobno przyznaje się zdającemu punkty za opis fotografii, a osobno za odpowiedź na pytanie dotyczące jej interpretacji.
Praca metodą projektu – może to i brzmi dobrze, ale z kim tak naprawdę mam te projekty przeprowadzać? Jak szeroko mają być zakrojone? Skąd brać pomysły, inspiracje? Jak z tym wszystkim sobie poradzić, jak rozplanować dodatkowy wysiłek? Po co właściwie mam to robić? W końcu – jak rozpoznać sytuacje, kiedy nie warto się w to angażować? Czego unikać?
Część druga serii artykułów CULTURE VULTURE to wyprawa do muzeum. Może ona mieć miejsce w rzeczywistości, może się też oczywiście odbywać online. Opisana niżej wycieczka odbyła się w Krakowie, kiedy tutejsze Muzeum Narodowe pokazało amerykańską objazdową wystawę światową pod wiele mówiącą nazwą „Amerykański sen”. Ekspozycję odwiedziłam najpierw – w czasie wakacji – sama. Nie ukrywam, że byłam olśniona jej rozmachem. Kupiłam tam też obszerny katalog w języku polskim i angielskim z myślą o swoich uczniach klasy o profilu angielskim. Co z tego wyniknęło?
Temat RODZINA z katalogu maturalnego jest często traktowany po macoszemu, jako „nudny” , a jednocześnie jest faktem, że w zestawach maturalnych (zarówno do ustnej, jak i pisemnej matury) tematyka ŻYCIE RODZINNE I TOWARZYSKIE jest bardzo często obecna, wręcz nawet nadreprezentowana. Oto pomysły, jak można to wykorzystać na lekcji.
Ten śródlekcyjny miniprojekt był robiony na kilku zastępstwach w klasach, w których częściowo uczę. Częściowo, gdyż od kilku już lat w naszej szkole nie uczymy języka angielskiego w całej klasie, a tylko w jednej z dwóch grup, na które każda klasa zostaje podzielona po napisaniu testu plasującego (placement test) w pierwszym dniu nauki w szkole średniej. Dzieje się tak dlatego, że łatwiej jest wtedy dopasować wielkość pensum nauczyciela do potrzeb szkoły. Jeśli więc zdarza się zastępstwo za nauczyciela, który uczy tę drugą grupę z danej klasy, czasami prowadzimy lekcje w klasie jako całości, z której znamy tylko połowę uczniów.
Z rozmów z moimi nastoletnimi uczniami wynikało niezbicie, że bardzo chętnie sięgają po literaturę fantastyczną i fantastyczno-naukową. Pomyślałam, że warto by ten fakt wykorzystać i obejrzeć wspólnie w szkole film The Road w reżyserii Johna Hillcoata. Dlaczego właśnie ten? Z kilku powodów: głównym był oczywiście gatunek. Oprócz tego – chronologiczna narracja, z kilkoma tylko odniesieniami do przeszłości, no i dialogi – krótkie, treściwe, proste, wręcz oszczędne. Ponieważ film oglądaliśmy oczywiście w oryginalnej wersji językowej, ważnym elementem była przystępna, zrozumiała wymowa: amerykański akcent z dobrą dykcją.
W związku z ponaddwudziestoletnią już współpracą naszej szkoły w ramach europejskich programów Socrates Comenius (dawniej) lub Erasmus+ (obecnie), nasze liceum jest corocznie odwiedzane przez grupy uczniów i nauczycieli z całej Europy. Ponadto, przyjeżdżają do nas uczniowie w ramach wymian między szkołami, a także po prostu grupy chętnych uczniów lub nawet samych nauczycieli, zainteresowanych naszym systemem edukacji i kulturą. Przekłada się to na kilkanaście lekcji rocznie dla nauczycieli języków obcych, z czego najczęściej odwiedzane są lekcje języka angielskiego.