Nie jest żadnym novum stwierdzenie, że życie nauczyciela bez wyzwań nie istnieje. Każdego dnia rzeczywistość szkolna stawia je przed nami i nigdy nie ma ich dość. Uporamy się z jednym i zaraz pojawia się kolejne. Tempo, w jakim żyjemy, sprawia, że wyzwania pojawiają się niczym grzyby po deszczu i tylko od nas zależy, czy potraktujemy je jako problem czy wręcz przeciwnie – jako zadanie.
Autor: Katarzyna Gala
Od kilku lat z nieskrywaną radością obserwuję wzrost wartości książek w naszym społeczeństwie. Z przyjemnością przyglądam się zaczytanym ludziom w środkach komunikacji miejskiej. Serce rośnie, widząc bibliofilów w pociągach czy samolotach. Uśmiecham się od ucha do ucha, patrząc na akcje typu bookcrossing. Dlaczego więc nie stworzyć na terenie szkoły enklawy dla miłośników literatury i języków obcych?
Umiejętność ustnego komunikowania się winna być nadrzędnym celem nauki każdego języka obcego. Wielu nauczycieli skupia się na słuchaniu, czytaniu i pisaniu (z naciskiem na gramatykę), traktując luźno mówienie.
Wymowa jest ważna. I tym ważniejsza na początku procesu edukacyjnego, gdyż to wtedy kształtują się pewne nawyki językowe, które później trudno skorygować lub jest to wręcz niemożliwe. Absolutnie nie chcę tu powiedzieć, że języka angielskiego powinni nauczać tylko jego rodzimi użytkownicy, ale w moim odczuciu każdy lektor języka obcego powinien uczestniczyć w zajęciach nakreślających i uświadamiających, jakimi prawami rządzi się wymowa w danym języku.
Temat pracy domowej w ostatnim czasie wywołuje wiele kontrowersji. Jej zwolennicy przekonują, że nadrzędnym celem, jaki jej przyświeca, jest utrwalenie w pieleszach domowych materiału wprowadzonego podczas zajęć, podczas gdy jej przeciwnicy podkreślają, że jest to często czynność odtwórcza, która nie dość, że zabija kreatywność, to jeszcze zabiera uczniom czas, który mogliby przeznaczyć na dużo przyjemniejsze sprawy. Prawda leży, jak to zwykle bywa, gdzieś pośrodku.
Reforma edukacji przyniosła za sobą wiele zmian, w tym osławiony egzamin ósmoklasisty. Nauczyciele czują się zdezorientowani, o uczniach i ich rodzicach nie wspominając. Aby uporządkować najważniejsze informacje dotyczące samego egzaminu, jak i przygotowania do niego, postanowiłam krok po kroku prześledzić przykładowy arkusz udostępniony na stronie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej
i pochylić się nad każdym zadaniem, wzbogacając je dodatkowym komentarzem oraz wskazówkami, na co zwrócić szczególną uwagę.
OK, czyli ocenianie kształtujące trafiło w Polsce na podatny grunt. Część nauczycieli i rodziców, zmęczonych przestarzałymi założeniami szkoły pruskiej, odetchnęła z ulgą, gdyż nareszcie pojawiło się narzędzie oceniania przyjazne zarówno dla ucznia, rodzica, jak i nauczyciela. Wkrótce jednak okazało się,że jakkolwiek założenia oceniania kształtującego przedstawiają się pięknie i naprawdę jako te na miarę nowoczesnej szkoły, to jednak dotychczasowy system jest w szkolnictwie i w naszych głowach tak mocno zakorzeniony, że wyplenienie go stanowi nie lada wyzwanie.
Słowo „dyscyplina” przyprawia mnie o dreszcze. Kojarzy mi się z zabijaniem indywidualności. Z szeregiem pustych twarzy, które wszystko robią tak samo, na akord i na dodatek bezrefleksyjnie. Ze strachem. Z dychotomią ja – oni. Z liczeniem 1–2–3! 1–2–3! Co w takim razie w zamian?
Rodzice stanowią nieodłączny kawałek szkolnej układanki i są na stałe wpisani w życie szkoły. Bywa, że nauczyciele traktują rozmowy z nimi jako przykry obowiązek. Na szczęście jednak większość nauczycieli ceni sobie współpracę i kontakty z rodzicami oraz dąży do niej, widząc w tym potencjał, a także ogromną pomoc dla siebie i – przede wszystkim – dla swoich podopiecznych.
Jak często podczas zajęć z metodyki i dydaktyki nauczania języków obcych poruszany był temat dotyczący uczniów z objawami zaburzeń koncentracji uwagi lub nadpobudliwości psychoruchowej? Bardzo rzadko? Nigdy? Niestety uczelnie nie przygotowują nauczycieli do pracy z takimi uczniami. Jak zatem uzupełnić swój warsztat? Co musimy wiedzieć?